Stopień zdemoralizowania określa już sąd/kurator. Sam fakt skierowania dzieciaka do MOWu, nie MOSu czy poprawczaka jest już określeniem owego stopnia.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Nie o to do końca mi chodziło. Miałam na myśli, że stopni zdemoralizowania jest jak stąd do Częstochowy i nawet w oficjalnych przedziałach poszczególne przypadki bardzo się od siebie różnią. Nie wiem, jak to dokładnie funkcjonuje w Polsce, ale za granicą np. dyrektor ośrodka ma prawo dokonywać selekcji podopiecznych, zapoznając się uprzednio z ich sprawami. Nie wiem, czy w naszym kraju takie postępowanie by przeszło, dlatego wydaje mi się to z góry obarczone pewnym ryzykiem.
Offline
U nas w ośrodkach są różne dzieci. Mimo wszystko, kryterium musiałoby być też inne. Nie chciałabym np. żeby w ośrodku, gdzie znajdują się zwierzęta, przebywała młodzież z tendencją do znęcania się nad zwierzakami - to chyba logiczne. Jak na razie nie spotkałam się z ośrodkiem w PL, który miałby młodzież w podobnym stopniu zdemoralizowania. Osobiście podchodzę do każdego wychowanka bardzo indywidualnie, więc i tak nie wiem czy to by coś dało - można zbliżyć ów stopień, ale nigdy nie znajdziemy grupy ludzi na tym samym schodku w drodze demoralizacji.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Chodzi mi o to, żeby nie zdawać się na losowość, bo wtedy są większe szanse, że porażkę poniesie cała grupa. Dodatkowo trzeba zmierzyć się z tym, że wychowanek nie trafi do ośrodka z własnej woli, a zostanie przydzielony odgórnie (możliwość wybrania ośrodka raczej niewiele tu zmienia). Nie zmienia to jednak faktu, że z całego serca popieram Twój pomysł i Twoje zaangażowanie w chęć udzielania innym pomocy zakończy się sukcesem .
Edit:
Jeśli kiedykolwiek będziecie pracować z maluchami lub mieć praktyki w przedszkolu (ewentualnie będziecie już rodzicami), sięgnijcie koniecznie po książkę "Pomysły na zabawy w przedszkolu" wydawnictwa Jedność. Bardzo dobre opracowanie i kopalnia świetnych, pomysłowych zabaw dla najmłodszych. U mnie książka zdecydowanie ląduje na liście tych, które warto mieć w swojej biblioteczce.
Offline