Wątek założyłam, ponieważ mamy na forum aż trzech pedagogów i chciałabym, żebyśmy mogli porozmawiać tutaj na temat naszego kierunku studiów. Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na pedagogikę (wszak od dawna kierunek ten uchodzi z wysoce nieprzyszłościowy)? Jakie wiążecie z nim nadzieje? Czy planujecie pracować w zawodzie? Jaką specjalność wybraliście? I wreszcie - jaka koncepcja wychowania jest Wam najbliższa, jaki specjalista czy znany wychowawca jest dla Was autorytetem?
Offline
Pedagodzy ulicy też się liczą?
Nie studiuję pedagogiki, chociaż uprawnienia ped. dostanę po obronie. Wybrałam resocjalizację - to wszystko przez socjalizację wtórną. Wychowałam się w środowisku bardzo dysfunkcyjnym i wiem, że ludziom z problemami (nie chodzi tylko o alkohol, narkotyki) umiem i dam radę pomóc. Niejako jest to połączeniem dwóch zamiłowań - psychologii i prawa. Lubię ludzi i jestem społecznościowcem, stąd wybór.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Każdy wychowawca-specjalista jest w tym temacie mile widziany.
Ja studiuję pedagogikę specjalną, a dokładniej oligofrenopedagogikę, jestem dyplomowanym oligofrenopedagogiem i tyflopedagogiem. Chciałabym zrobić jeszcze kurs wychowawcy środowiskowego, ponieważ jednym z najbardziej itneresujących mnie tematów jest funkcjonowanie młodzieży znajdującej się na pograniczu upośledzenia umysłowego z rodzin dysfunkcyjnych. Studia wybrałam z pasji - chciałam być wychowawcą, choć wiele osób mi to odradzało, twierdząc, że stać mnie na studiowanie bardziej prestiżowego kierunku. Jednak lata teorii i praktyki uświadomiły mi, że jestem tam, gdzie powinnam być.
Offline
Mnie mówią, że z palcem w ... mogłabym być na politechnice (mimo ukończonego profilu prawniczego w szkole średniej). To, kim mogłabym być jednak nie zmieni tego, kim chcę być. A chcę zostać wychowawcą w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym.
Huh, dokładniej, chcę założyć MOW. Nie mogę się tylko zdecydować, czy terapia będzie związana z pracą z końmi czy warsztatem mechanicznym (Ośrodek typowo dla chłopców).
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Między pracą z końmi a warsztatem niczego nie ma? Jedna i druga praca na swoje zalety, ale ograniczenia również - do warsztatu nie każdy się nadaje, w dodatku taka praca wymagałaby sporej sprawności manualnej. Konie natomiast to wymagające zwierzęta (musiałabyś się najpierw ostro przebić przez podopiecznych, którzy założą ręce i powiedzą: "Nie będę pracował"), w dodatku też nie każdy mógłby korzystać z hipoterapii (lęk przed końmi czy zwyczajna niechęć lub po prostu brak wystarczającej sprawności). Dlatego jak dla mnie to trochę porywanie się z motyką na słońce.
Offline
Niekoniecznie. W każdym ośrodku trzeba się przebić przez podopiecznych, to raz. Dwa, z doświadczenia wiem, że ponad połowa chłopców trafiających do MOWów ma zdolności manualne (już raz mi moi chłopcy powykręcali "śrubki z motoru ). Fakt, że mój projekt jest specyficzny, ale mimo wszystko, znam "rynek". Widziałam jak moi podopieczni cieszą się z każdej wizyty w stadninie. Nie każdy by się nadawał, to prawda. Od tego jest selekcja Nie wiem, czy kiedykolwiek pracowałaś z takimi dzieciakami, powiem Ci, że po jakimś czasie sami szukają jakiegoś zajęcia.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Duśko, pracowałam, wprawdzie nie w takim środku, ale w czymś na wzór świetlicy środowiskowej. Ja jednak uderzam w nieco inny target - interesują mnie cięższe przypadki, posiadające przy okazji rozmaite zaburzenia rozwojowe i funkcjonujące na granicy upośledzenia. Faktem jest, że rzeczywiście młodzi potrzebują zajęcia, ale to my jako wychowawcy jesteśmy dla nich, nie odwrotnie. Uważam, że jeżeli jest to możliwe, powinniśmy dawać im się prowadzić i przygotowywać zajęcia odpowiednie dla nich. Osobiście jestem zwolenniczką samodzielnego utrzymywania się ośrodków - młodzi sami przygotowują jedzenie, sami dokonują napraw, sami zajmują się obejściem (w tym i zwierzętami), a przy tym mają możliwość wyboru. Nie ma sensu zmuszać podopiecznego do wykonywania określonej pracy, jeżeli wybitnie jej nie lubi bądź też do uczestnictwa w terapii, w której nie chce uczestniczyć, a prędzej czy później spotkasz się z buntem. Dlatego Twoja koncepcja średnio mi leży. Nie twierdzę, że jest zła, ale w pracy z "moimi" dzieciakami by się nie sprawdziła.
Offline
Gerontopedagogika, może niezbyt popularna, jednak piękna specjalność .
Opieka terapeutyczna osób w podeszłym wieku, warsztaty zajęciowe w domach pomocy, zajęcia w domach dziennych, praca z wolontariuszami pośród często chorych, zagubionych, ale i wspaniałych osób, dzięki którym mogę powiedzieć, że wzrosło moje doświadczenie życiowe przede wszystkim. Na kierunek zdecydowałam się po dwóch latach anglistyki studiowanej wcześniej, jego nazwa brzmiała dla mnie orientalnie, ale i zaciekawiła możliwością pracy wśród ludzi, którą zawsze lubiłam.
Chciałabym pracować w zawodzie, choć niestety wiele placówek nie przewiduje takiego stanowiska u siebie.
Ostatnio edytowany przez nineku (2014-01-19 18:26:11)
Offline
Wilczyco, ale ja nigdzie nie powiedziałam, że ktokolwiek będzie do czegokolwiek zmuszany. Ja jestem za tworzeniem ośrodków specjalistycznych właśnie z ukierunkowaniem na zadanie. Stąd pomysł na warsztat mechaniczny. Ja już od początku liceum, czyli jakieś 6 lat błąkam się po ośrodkach młodzieżowych, stąd wiedza na temat jakiegoś tam zapotrzebowania. Moim zdaniem, kiedy sąd kieruje do ośrodka, młody/a powinna dostać taką ciężką księgę, w której rozpisane byłyby ośrodki. W tym momencie nie ma czegoś takiego, wystarczy więc, że sędzia/kurator zapyta się czy woli ten ośrodek czy zwykły.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
Pytanie brzmi, na ile racjonalna byłaby w tym przypadku decyzja młodego - jak Ty byś się czuła, gdyby ktoś dał Ci grube menu i kazał wybrać jakąś spośród wielu potraw, których nigdy nie jadłaś? Wybrałabyś zapewne coś, co jak najbardziej odpowiadałoby Twoim kulinarnym gustom, ale czy na pewno ostatecznie by Ci to smakowało i polubiłabyś tę potrawę? Jedzenie łatwo zmienić, z ośrodkiem jest już gorzej. A młodzi często nie rozumieją, że na zmianę trzeba poczekać, stąd ucieczki z ośrodków. Pisząc o "zmuszaniu" miałam na myśli właśnie ten aspekt, a nim jest brak wyboru na miejscu i skazywanie części podopiecznych na błąkanie się po ośrodkach. Pomijając już fakt, że możesz spotkać się z sytuacją, w której zainteresowanie Twoim ośrodkiem będzie małe, bo np. chłopcy nie będą chcieli pracować z końmi bądź też będą szybko rezygnować.
Offline
To tak jak idąc do LO, wybierasz jakiś profil. Poza tym, nie wykluczam sytuacji, w której nie każdy by się zajmował mechaniką czy końmi. Mimo wszystko, rozmawiając z ludźmi, większość jest "za". Pomysł spotkał się również z aprobatą środowisk wyżej postawionych ode mnie. I mam świadomość, że projekt ma kilka niedociągnięć, mam jednak dużo czasu, żeby wszystko rozbudować, rozplanować, poprawić (co najmniej 2,5 roku studiowania + zdobywanie większego doświadczenia jako zwykły wychowawca).
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline
I ja życzę Ci, by Ci się udało i byś poprzez swoją działalność czyniła wiele dobra. Po prostu piszę o tym, jakie ja widzę w tym projekcie niedociągnięcia i czego bym się w związku z nim obawiała. Tym bardziej, jeśli zamierzasz pracować z dzieciakami kierowanymi przez sąd.
Offline
Selekcję tak jak mówiłam - niech młody sam wybierze, czy chce iść do normalnego ośrodka czy do tego, w którym będzie miał te konie czy samochody. Przy dodatkowym uświadomieniu człowieka, co się tym wiąże.
Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów.
– Emerson
Offline