Społeczność Dojrzałych Graczy

Gra wystartowała 11 grudnia od razu z open betą i można ją uruchomić z poziomu przeglądarki. Tutaj napiszę, że w przeciwieństwie do wielu graczy nie mam nic przeciwko produkcjom przeglądarkowym, bo czasami naprawdę fajnie jest móc w coś sobie zagrać podczas pisania sesji RPG. Nie zmienia to jednak faktu, że League of Angels jest grą po prostu słabą.



Zacznijmy od tytułu. Czy jedynie mi kojarzy się on z League of Legends? Podejrzewam, że nazwanie gry w ten sposób miało swój cel, gdyż zapewnia produkcji częstsze wyświetlenia w wyszukiwarce. Problem w tym, że jest to nazwa całkowicie nieadekwatna, ponieważ gra ma tyle wspólnego z aniołami, ile ja z łyżwiarstwem figurowym. Z czym kojarzy nam się anioł? Z pięknem, majestatem, światłem, mądrością? Czy może z wielkimi cyckami wepchniętymi w stalowe bikini? Niestety, te, które spotykamy w grze League of Angels bardziej przypominają połączenie pokemonów z marzeniem azjatyckiego miłośnika porno i nie mają niczego wspólnego z chrześcijaństwem. Główna fabuła polega natomiast na walce ze złem, w której jedynie my możemy ocalić świat. Brzmi sztampowo? I bardzo słusznie, bowiem na tym samym schemacie opiera się rozgrywka. Na wstępie otrzymujemy Auto Tracker, dzięki któremu nie musimy kierować naszą postacią - sama wędruje od zadania do zadania. Żeby tego było mało, otrzymujemy podobne rozwiązanie w walce - nasz bohater (a raczej bohaterowie, bowiem kierujemy drużyną śmiałków) walczy bez naszego udziału, gracz zostaje zdegradowany do roli biernego widza, który nie ma wpływu na taktykę obieraną przez swoich bohaterów. Ba! nawet kiedy wylogujemy się z gry, nasza postać zdobywa doświadczenie. Czy League of Angels potrzebny jest zatem gracz? Czy tę grę naprawdę trzeba było aż tak bardzo uprościć, kpiąc sobie z miłośników strategii?

Maksymalne uproszczenie gry to jedna strona medalu. Druga to fakt, że bez wydawania realnych pieniędzy raczej szybko niczego w niej nie osiągniemy. Rozgrywka poelga na zwiedzaniu kolejnych dungeonów (należy dodać, że są wyjątkowo krótkie) i czyszczeniu ich z potworów. Jeden dungeon przechodzimy po kilka razy, co jest wystarczającym powodem, by mieć ochotę kliknąć przycisk "Skip" prowadzący do wejścia do każdego kolejnego lochu. Z tym, że jest to opcja płatna. Zapłacić w grze możemy praktycznie za wszystko, co niestety stwarza ogromną przewagę płacących graczy nad tymi, którzy posiadają darmowe konta.

Było jednak w League of Angels parę rzeczy, które mi się spodobały. Pierwszą z nich jest niewątpliwie grafika - osobiście jestem miłośniczką starych, oldschoolowych gier z pikselową grafiką, dlatego też ta przedstawiiona w League of Angels umilała mi rozgrywkę. Podobnie było z muzyką, naprawdę przyjemną dla ucha. Gra oferuje również całkiem sporo możliwości, jak np. trenowanie bohaterów, rekrutacja nowych, rozwijanie drzewka osiągnięć, puzzle, pojedynki między graczami, serwerowe bossy. Stabilność serwera jest kolejnym atutem i pomimo dużego zainteresowania gra działała naprawdę dobrze. Sądze jednak, że to zbyt mało, by nazwać ten tytuł dobrym lub choćby przeciętnym. League of Angels to gra, która być może mogłaby mieć potencjał, gdyby twórcy zechcieli nieco podnieść poprzeczkę i uczynić z niej wyzwanie. Póki co to tylko jedna z wielu browserówek nastawionych na wyciąganie kasy z graczy. A szkoda.

Screeny z gry:

http://i.pinger.pl/pgr468/dc66ab7c00245a2252af8a8a

http://i.pinger.pl/pgr74/f9cec4d5001b89a252af8a9a

http://i.pinger.pl/pgr491/0f45cfd3002c722352af8aa9

http://i.pinger.pl/pgr309/35a7c38e000b7eda52af8aba

http://i.pinger.pl/pgr170/fe89aa840008ad2e52af8b09